Ciemny las.

Carreau

Nazwa chyba mówi sama za siebie. Jest to gęsty las z bardzo dużą ilością iglastych drzew i oczywiście jest tu ciemno.
________________

Wszedł do lasu powolnym krokiem. Raczej nigdy mu się nie śpieszyło, więc najczęściej spotykano go przy takiej oto wędrówce. Rozejrzał się leniwie dookoła czy w najbliższej okolicy nie ma nikogo. Raczej nie lubił tłoku i unikał miejsc gdzie często przychodziły konie. Lubił ciszę i spokój, a jeśli chodzi o towarzystwo to tylko tych koni, które były warte jego uwagi.

Sabrae

Jasna klacz przemierzała las. Co chwila słychać było trzask jakiejś gałęzi, co prawda była jesień, ale deszcze w tym roku były mało urodzajne. Oblizała pysk na myśl o wodzie, chyba powinna poszukać jakiegoś źródła.
Jej przemyślenia przerwał odgłos kopyt, czyżby ktoś jeszcze tu był?

Carreau

Spojrzał na jasną klacz, gdy ta przemierzała las. Kiwną Jej na powitanie lekko łbem i ustał przez chwilę w miejscu. Może jest warta uwagi? W końcu jeszcze nikgo nie zna w tej krainie. Przewijał tak przez jakiś czas myśli.

Sabrae

Odwróciła głowę w stronę gniadego konia, odpowiedziała mu tym samym gestem. Bo, niby czemu miałaby nie być uprzejma? Zastrzygła uszami słysząc kolejny szelest, nie, tym razem był to mały, puchaty zając.
Znów wbiła wzrok przed siebie, czas ruszać dalej. Z takimi myślami pogrążała się bardziej w las.

Carreau

//No tak nie widać mojej maści... xD jestem gniady jak coś Wink

//

Doszedł do wniosku, że zapoznanie się z kimś w końcu mu nie zaszkodzi. Przyśpieszył i wydłuż kroku doganiając siwą klacz.
- Witaj. - powiedział tonem, z którego nic nie dało się wywnioskować.

Sabrae

- Witam. - Odparła odwracając pysk ku niemu. Jej głos nie był ani ochrypły, ani też za nadto przyjemny w słuchaniu. Ot, zwyczajny. Gdy przyjrzała się już ogierowi, znów patrzyła przed siebie.
- Z jakiego stada jesteś? - Zapytała dla odmiany. Zwykle najpierw pytała o imię.

Carreau

- Jestem ze stada Wrogich Dusz. - odparł raczej zadowolony, że właśnie tam należy. - A Ty? - zapytał od razu, bez ogródek. Nie lubił takich podchodów jak robią to niektórzy.

Sabrae

- Jaśminowych Wzgórz. - Odparła tajemniczo. Zawsze lubiła „pobawić się” z rozmówcami. W pewnym senie można to było nazwać testem, czy nadaje się na jej rozmówcę, a z drugiej strony... nigdy do końca nie wiadomo co jej chodzi po głowie.
Dmuchnęła sobie w grzywkę czekając na jego reakcję.

Carreau

Nie odpowiedział nic. Jeszcze do końca się nie rozeznał w stadach, koniach i terenach, wiedział tylko to co zasłychną. Wybór stada u niego był zawsze prosty.

Sabrae

Przyjrzała się jego grzywie, dopiero teraz zauważyła jasne pasmo, mniej więcej w połowie. Machnęła delikatnie ogonem, jak zawsze to robiła, odganiając natrętne leśne owady.
- Ciekawa barwa. - Odparła szczerząc się niewinnie. Była bardzo bezpośrednia. Nie chciała obrazić ogiera, na pewno nie, ale zawsze rozpoczynała zgrywając się.Wolała mieć dystans.

Carreau

- Dziękuję. - odparł. Albinizm również mu się podobał o czym Jej powiedział. Przynajmniej albinos wyróżniał się w tłumie. Podobały mu się również ciekawe umaszczenia ale nei gardził również tymi zwykłymi.

Sabrae

- Zamierzasz starać się zostać przywódcą? - Zapytała, wiedząc, iż do tego stada jeszcze nikt nie został wybrany. Była ciekawa tego, kto nim zostanie. W głębi duszy nie chciała, by ten oto koń nim został. Bo przywódca nie zna litości czy słowa dobroć.

Carreau

- Zamierzam. - odparł zerkając na klacz kątem oka. Wiedział o Jej myślach ale "zło" może okazywać się na różne sposoby, a szczególnie te najbardziej zaskakujące.

Sabrae

- I jak oceniasz swoje szanse? - Dopytywała się. Wiedziała jaka będzie odpowiedź, kto nie chce panować i rządzić? Przymrużyła powieki, tak, ona przecież też to robiła.

Carreau

- Czy ja wiem... co będzie to będzie, jakoś przyszłość mnie nie martwi. - powiedział nieco ochryple po czym odchrząkną. Nigdy nie zastanawiał się co będzie dalej i czy rzeczywiście zostanie w tej krainie.